sobota, 13 kwietnia 2013

Co z tym zakochaniem?

Dzisiaj na tapetę idzie stan zakochania. Zakochanie to początkowa faza miłości, objawiająca się utratą logicznego myślenia, beztroskim pojmowaniem rzeczywistości, brakiem poczucia czasu i oczami, które zaszły mgłą. Prędzej, czy później stan ten się kończy, bo zakochanie jest jak zażycie narkotyku lub spożycie alkoholu. Trochę trwa, ale ma swój kres. Naszym zadaniem jest zrobić wszystko, żeby bo zakończeniu stanu zakochania nie czuć kaca. Co więcej, żeby nie kończyć wszystkiego, tylko dlatego, że zakochanie minęło. Mądre, doświadczone kobiety i dziewczyny wiedzą, że tuż po zakochaniu przychodzi namiastka dojrzałej miłości. To może wydawać się durne, ale są sposoby, które pozwalają zniwelować strach podczas przechodzenia z jednej fazy do drugiej. Nikt przecież nie lubi rzucać się główką do nieznanego zbiornika (a przynajmniej nie powinien lubić, bo to bardzo niebezpieczne).
#1
Jeśli czujesz, że stan zakochania mija, a Wasze relacje powszednieją, cofnij się do przeszłości. 
Czasami wystarczy zrobić kilka rzeczy, które robiliście w tej początkowej fazie miłości, a których już nie robicie. Chodziliście na spacer nad rzekę? Idźcie tam raz jeszcze. Spotykaliście się w obskurnym pubie? Spotkajcie się raz jeszcze. Nosiłaś sweter w góralskie wzory? Załóż go raz jeszcze. 

#2
Nie zawsze stare triki działają. Czasami trzeba wprowadzić trochę świeżości. 
Co jakiś czas trzeba wprowadzić do związku coś innego. W momencie, gdy stan silnego zakochania nieco nam usypia, trzeba wprowadzić coś nowego, co ożywi i obudzi uśpione emocje. Może trzeba powiedzieć sobie coś, czego jeszcze nigdy mu nie mówiłaś ("jesteś moim superbohaterem"). Może trzeba mu pokazać, że fajnie jest czasami spędzić czas osobno i nie masz nic przeciwko? A może warto wyjechać gdzieś, żeby spojrzeć na siebie przez pryzmat innego miejsca, innych ludzi? Takie kontrolowane zmiany są super. 

#3
Zróbmy sobie przerwę. 
Jedni uważają, że to najgłupszy z możliwych pomysłów, a ja myślę, że pomysł nie jest najgorszy. Nie musimy sobie od razu mówić "zostańmy przyjaciółmi" i uciekać od siebie. Przerwa też nie musi trwać kilku miesięcy, a na przykład dwa tygodnie. Czasami wystarczy tylko nieco ograniczyć kontakt. Mniej czasu spędzać ze sobą. Postawić przez jakiś czas tylko na siebie. Tęsknota, jaka wytworzy się w tym czasie będzie fajną sprawą. 

#4
Najważniejsza jest rozmowa. Ale nie gadka-szmatka. 
Oklepany frazes, że rozmowa może wszystko zdziałać i tutaj się pojawia. To prawda, rozmowa ma moc sprawczą. A zatem siadacie wspólnie i mówicie sobie wprost: Zakochanie się nam wyczerpuje, ale przecież chcemy być razem. I gadacie do białego rana, szukając złotego środka i skutecznego rozwiązania problemu. To dobry moment, żeby zadać to nieszczęsne pytanie "a kochasz mnie jeszcze?". 

Ok, pewnie każda z tych porad wydaje Wam się głupia, ale być może kiedyś którąś wypróbujecie. A być może już je sprawdziłyście. Ja wypróbowałam każdą z nich. Są znakomite. I pamiętajcie: Zakochanie jest, jak jazda na karuzeli. Najpierw czujesz przyjemne podniecenie, ale po jakimś czasie zbiera Ci się na wymioty.


 

4 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się punkt pierwszy, lubię wspominać,a przez to powrót do starych czasów sprawia mi niezmiernie dużo przyjemności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie

    zróbmy sobie przerwę zadziałało

    wciąż kocham i kocham, ze wzajemnością
    i bez duszenia, podduszania przygniatania

    buziak

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje rady jak zwykle są super i zebrane w jednym miejscu. Na mego Lubego działa bardzo dobrze "przerwa", ja za nia nie przepadam, ale on jej potrzebuje wiec od czasu do czasu robimy sobie cos takiego - ja jade na miesiac do Polski na urlop bez niego, on teskni i jak wracam jest super :) Z kolei ja staram sie co jakis czas mowic mu "moj bohaterze" i lehtac jego ego. Moje ego nie ucierpi, jesli zrobie z siebie raz na jakis czas blondynke i bede sluchac go uwaznie z oczami wielkimi jak 2 zlote i od czasu do czasu zadawac pytanie w stylu "really? / why? / I didn't know that" etc... (tymczasem w myslach planuje obiad, liste zakupow i przypominam sobie do kogo mialam zadzwonic czy napisac email)...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli zakochanie było i miało być początkiem czegoś więcej, to przeważnie nie jest aż tak trudno wymyślić coś nowego, żeby z powrotem dobrze się poczuć w swoim towarzystwie.
    U mnie przerwy są akurat elementem związku, więc nie ma co przesadzać.
    Dobrze za to działa zrobienie razem czegoś, czego jeszcze nie robiliśmy, zawsze to jakieś odświeżenie i jest do czego wracać wspomnieniami i o czym opowiadać :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń