sobota, 31 sierpnia 2013

Pierwsze randki, czyli okropne nudności

Chodzenie na pierwsze randki jest okropnie nudne. Okropnie, ale to okropnie nudne. Masz wrażenie, że ciągle dzieje się to samo. Zauważyłam, że stali bywalcy pierwszych randek lepiej znają imiona kelnerek w restauracjach niż kolejno zmieniające się imiona swoich potencjalnych lubych. Ciągle to samo, ta sama kawiarnia, kino, spacer w parku, promenada, molo, włoska restauracja, chińska restauracja. Jestem pewna, że gdyby nie pierwsze randki, na świecie byłoby zdecydowanie mniej singli.
Ej, nie bądźmy na pierwszych randkach tak bardzo zachowawczy i konserwatywni. Wystarczy odrobinka kreatywności i jestem pewna, że będzie fajnie i wesoło. I jeśli nawet pierwsza randka nie zakończy się sakramentalnym tak, to być może okaże się, że zostaniecie przyjaciółmi? A w tej przyjaźni zostaniecie zapamiętani, jako ktoś wyjątkowo oryginalny i pomysłowy. Zapytałam kilka osób, kobiet i mężczyzn, gdzie chcieliby spędzić swoję pierwszą randkę z ukochaną osobą. A to ich propozycje:
1.) randka według Miśki: ścianka wspinaczkowa (można sprawdzić, czy partner jest wysportowany)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Jak moja stara ciotka facetów zdobywa

Moja sędziwa ciotka ma zwyczaj powtarzać mi (a raczej "mawiać", bo sędziwe ciotki nie mówią, one mawiają), że trzeba być w ciągłej gotowości, bo nigdy nie wiadomo, czy za rogiem nie stoi ta prawdziwa miłość. Mawiała mi tak, nawet gdy byłam w związkach. Oburzałam się wtedy:
- No ale, ciociu, a jeśli ja już poznałam prawdziwą miłość!
A ciotka mrugała do mnie figlarnie i śmiejąc się mówiła:
- Ja ci tylko radzę, uważaj!

Uważanie ciotki polegało na kilku zasadach:
1. Zawsze bądź czysta. Piękna. Pachnąca. Włosy mają być uczesane. Paznokcie śliczne. Najlepiej pomalowane na klasyczną czerwień. 
2. Bądź skromna, ale znaj swoją wartość. Nie pyskuj, ale ripostuj. Nie wymądrzaj się, ale też nie siedź cicho, jak mysz pod miotłą. Nie mów zbyt dużo!
3. Uśmiechaj się. Dużo i często. Nigdy nie wiesz, kto zakocha się w Twoim uśmiechu. Zresztą pamiętaj, niemal automatycznie "ciągnie się" do osób pozytywnych, radosnych i wesołych.
4. Nie chichocz głupkowato. (Zawsze poznaję po śmiechu kobiet, że są na pierwszych randkach. Ten śmiech jest nerwowy i desperacki. On mówi "mam na imię Rafał", a ona się śmieje. Jezu, nie idźcie tą drogą, Kobiety!)

piątek, 16 sierpnia 2013

Słucham Cię, och-ach jak ja Cię słucham - podrywanie cz. 1

Podrywanie facetów jest proste. Przypominam sobie teraz o tym, na nowo móc ich podrywać. Wykorzystuję moje stare, sprawdzone techniki i z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy stwierdzam, że moje techniki nadal działają. Moją ulubioną jest technika, którą nazwałam roboczo "słucham Cię, och-ach jak ja Cię słucham".
Słucham Cię, och-ach jak ja Cię słucham to technika, w której tak naprawdę niczego nowego nie odkrywam. O tym, że nowo poznaną osobę należy poznać, a zatem też wysłuchać wiedzą wszyscy. Ale nie można zapominać, że jest słuchanie i Słuchanie. Od nas zależy, jak to słuchanie będzie wyglądało. Słuchając faceta-podrywanego staram się przestrzegać kilku zasad:
- poświęcam mu maksimum uwagi; to on na czas tej rozmowy jest epicentrum. Fakt niektórych to peszy, niektórzy tego nie lubią, ale raczej większości to schlebia i szybko zaczynają się odnajdować w tej sytuacji. pamiętam faceta, który po takim seansie jak na kozetce u psychoterapeuty powiedział mi: "zachowałem się, jak kobieta, cały czas mówiłem o sobie". I choć był trochę zażenowany tą odwróconą rolą społeczną, to później wysłał mi smsa, w którym podziękował mi za możliwość wygadania się. Oni naprawdę nie robią tego zbyt często. 
- podczas tego wysłuchiwania faceta staram się pokazywać mu, że zwyczajnie mnie interesuje, o czym do mnie mówi. Pomaga mi w tym założenie, że nie ma nudnych ludzi. Każdy ma coś w sobie i fajnie jest się do tego dokopać. Nie przytakuję głupkowato. Nie wybucham śmiechem, kiedy nie mam takiej ochoty lub - co gorsza - gdy nie wiem, co powiedzieć. Zamiast tego zadaję pytania pomocnicze: jak długo tam byłeś?, jacy tam są ludzie?, naprawdę lubisz ten zespół?, itp.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Zestaw myśli po rozstaniu

Po rozstaniu pojawia się w mózgu zestaw myśli:
 To wszystko moja wina! -> Mogłam być dla niego lepsza! -> Za słabo się starałam.-> Zadzwonię do niego, przeproszę, wróci do mnie... -> W życiu nie zadzwonię, niech spada! -> Nie zasłużył na mnie! -> Był totalnym debilem! -> Nienawidzę go! -> Kocham go! -> Dlaczego on mnie zostawił? -> Oddam mu wszystkie rzeczy od niego! -> Nie oddam, niech spada! -> Pewnie ma kogoś nowego! -> Nienawidzę go!
-> Zadzwonię do niego! -> W życiu już się do niego nie odezwę!!! -> Ciekawe w czym ta nowa jest lepsza ode mnie! -> Pewnie byłam za gruba! -> Przecież fajna ze mnie dziewczyna! -> Boże, dlaczego mi to zrobiłeś? -> Zapiszę się na kurs języka szwedzkiego -> Umrę z bólu, tęsknię za nim -> Był idiotą i bałaganiarzem -> Świetnie całował -> Krzyczał na mnie podczas jazdy samochodem -> Był głupi -> Był wspaniały...

I tak w kółko. Boli głowa, boli wszystko. Ludzie klepią po ramieniu i mówią, że będzie dobrze, że się ułoży, że trzeba czasu. W sumie to nawet wierzę, że tak jest. Tylko potem przychodzą długie noce. Spod łóżka wychodzą te wszystkie myśli, które rano zakrzyczane były pracą. Myśli siadają naprzeciwko mnie i śmieją się w głos.

Fajnie, że jest praca, która te myśli zagłusza. Fajnie, że są przyjaciele, którzy wyciągają mnie za uszy do świata i pokazują, że ten świat mimo wszystko jest super.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Całuję się, patrzę i parskam śmiechem!

Przypomniała mi się pewna zabawna historia sprzed lat. Historia działa się na ławce w parku. Całowałam się z pewnym facetem. Był uroczy. W pewnym momencie tego całowania postanowiłam, że otworzę oczy. Jak ja coś postanowię, to zawsze to robię. Otwieram zatem te oczy, całuję się i patrzę sobie na niego, jak on mnie całuje. Ludzie, jakie to jest śmieszne! Twarz człowieka z takiego bliska, w tak dziwnym grymasie, jest tak śmieszna... Że oczywiście parsknęłam śmiechem.
A on na to: co cię tak bawi? No to ja odpowiadam dyplomatycznie: a nic, coś mi się przypomniało. Chłopak lubił się całować, więc szybko porwał mnie dalej, przywierając do mnie ustami. Pomyślicie, że jestem idiotką, ale ja oczywiście - buch! - i znowu te oczy otwieram i patrzę na niego. Parskam śmiechem po raz drugi. No to już nie było za bardzo jak się tłumaczyć, więc przyznaję mu się uczciwie: bo jak się całowaliśmy, to ja miałam otwarte oczy. Spojrzał na mnie, jakbym właśnie mu powiedziała, że żywię się ludzką krwią. - Przestań - odpowiedział i znowu przyciągnął mnie do siebie. Jak się pewnie domyślacie, zrobiłam to po raz trzeci. I jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Po trzecim razie się wkurzył. Ale warto było, to takie śmieszne!