wtorek, 25 lutego 2014

Słodkie pocałunki, acioto i nia-mioty

- Dzieci Cię lubią - słyszę od moich koleżanek, które powiły już bobasa, a nawet kilka bobasów. Wiem, że tak mówią w jednym celu, aby zainspirować mnie do zmajstrowania kolejnego różowego bobo. Na razie temat tworzenia potomka zostawiam na później, ale dzieci lubię. 

Z dwójką fajnych dzieciaków spędziłam ostatnio kilka dobrych godzin. Był to fajny czas. Zauważyłam - z dużą satysfakcją - że ja nauczyłam się w tym czasie więcej niż pozostawione pod moją opieką maluchy. 

Czego uczą nas dzieci? 

Po pierwsze, że nie warto pamiętać. Dziecko często się irytuje, złości, ale wystarczy mignąć mu przed oczami czymś kolorowym, ładnym i innym, aby w sekundę zapomniało, o co była ta złość. Dziecko nie rozpamiętuje i nie kalkuluje

Po drugie, dzieci pokazują nam, że świat jest niezwykły. Dziecko jest ciekawe świata. Maluch patrzy na moją broszkę i pyta szczerze zainteresowany "a cio to?". Jego oczy podczas zadawania tego pytania są zuchwale ciekawskie. I ja już wiem, że na jednym "acioto" się nie skończy. Dzieci doskonale znają zasadę "nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi". 

Po trzecie, dzieci uczą nas, a właściwie przypominają nam, że śmiech to zdrowie. Znacie to miejsce pomiędzy brzuchem, a żebrami? Wystarczy przyłożyć dwa palce do tego miejsca, a dzieci już zaczynają się śmiać. Jeśli zaczniemy wywijać palcami, to czkawka od śmiechu murowana. Kiedy ostatnio my-dorośli śmialiśmy się tak, że myśleliśmy, że nasz brzuch pęknie, a szczęka odpadnie? Dla dzieci takie śmianie się na całego to norma. (z łaskotkami trzeba uważać, u dzieci śmiech i pęcherz są jakby kompatybilne - sprawdziłam) 

Po czwarte, dzieci uczą nas, że małe rzeczy mogą być wielkimi rzeczami. Kiedy bawiłam się ze wspomnianymi już dzieciakami, w pewnym momencie powiedziałam: a może zrobimy namiot z koca? Reakcja była taka, jakbym powiedziała co najmniej "wygrałam milion złotych, możemy zwiedzić kawał świata". Do dziś brzęczą mi w uszach radosne okrzyki "ciocia nia-miot!". 

Po piąte, dzieci przypominają nam, że okazywanie uczuć nie jest trudne. W to miłe popołudnie, które spędziłam z dziećmi, zostałam obcałowana na milion sposobów. Były buziaki słodkie, pachnące kakao, lekko lepiące się, ale słodkie. Były całusy na lekkim fochu, po odebraniu pilota od telewizora. Był nawet buziak w kolano, kiedy niefortunnie potknęłam się o pudło z klockami - dzieci też potrafią być czułe i troskliwe. 

Po szóste, dzieci pokazują nam, jak pojemny jest ludzki i umysł i ile rzeczy może zapamiętać. Chcąc być dobrą ciotką, postanowiłam na samym początku: "żadnych przekleństw". To było trudne. Chcąc móc jednak choć trochę sobie ulżyć, postanowiłam używać przekleństwa mojej babiczki, która używa w chwilach grozy klątwy "o cholipka" (moja babcia to dama). Dzieci, którymi się zajmowałam szybko podłapały tę cholipkę. Ich rodzice nie byli zachwyceni.    

 
Zarówno powyższy tekst, jak i ten rysunek dedykuję wszystkim mamom, które znam, a które podziwiam. Oraz ich wspaniałym dzieciom, które uczą mnie, jak żyć, żeby było ciekawie. 

2 komentarze:

  1. Czasem jednak warto pamiętać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiedz o czym warto pamiętać, Tajemniczy Nieznajomy? :)

      Usuń