czwartek, 1 sierpnia 2013

Całuję się, patrzę i parskam śmiechem!

Przypomniała mi się pewna zabawna historia sprzed lat. Historia działa się na ławce w parku. Całowałam się z pewnym facetem. Był uroczy. W pewnym momencie tego całowania postanowiłam, że otworzę oczy. Jak ja coś postanowię, to zawsze to robię. Otwieram zatem te oczy, całuję się i patrzę sobie na niego, jak on mnie całuje. Ludzie, jakie to jest śmieszne! Twarz człowieka z takiego bliska, w tak dziwnym grymasie, jest tak śmieszna... Że oczywiście parsknęłam śmiechem.
A on na to: co cię tak bawi? No to ja odpowiadam dyplomatycznie: a nic, coś mi się przypomniało. Chłopak lubił się całować, więc szybko porwał mnie dalej, przywierając do mnie ustami. Pomyślicie, że jestem idiotką, ale ja oczywiście - buch! - i znowu te oczy otwieram i patrzę na niego. Parskam śmiechem po raz drugi. No to już nie było za bardzo jak się tłumaczyć, więc przyznaję mu się uczciwie: bo jak się całowaliśmy, to ja miałam otwarte oczy. Spojrzał na mnie, jakbym właśnie mu powiedziała, że żywię się ludzką krwią. - Przestań - odpowiedział i znowu przyciągnął mnie do siebie. Jak się pewnie domyślacie, zrobiłam to po raz trzeci. I jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Po trzecim razie się wkurzył. Ale warto było, to takie śmieszne!

3 komentarze:

  1. a my się zawsze na siebie gapimy jak się całujemy, to takie rozkoszne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odważna jesteś!Podjęłaś ryzyko trzykrotnie! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę spróbować :D

    OdpowiedzUsuń