poniedziałek, 18 marca 2013

Byle do wiosny i do miłości

Zima trwa już zdecydowanie za długo. Prawie tak samo za długo, jak mój katar i kaszel (stąd ta nieobecność na blogu). Myślę sobie nawet, że mój stan nie poprawi się tak naprawdę dopóty dopóki za oknem nie pojawi się prawdziwa wiosna.
Wszystkim nam wiosna jest potrzebna. Szczególnie związkom. Patrzę teraz na moich znajomych, tułających się na co dzień w parach. Patrzę i nie mogę się nadziwić, jak bardzo destrukcyjnie zima na nich wpływa. Warczą na siebie, irytują, poganiają, złoszczą, przedrzeźniają, grożą, szantażują emocjonalnie, znowu trochę powarczą, żeby w końcu z płaczem wyznać, że nie wiadomo o co chodzi, że to przez przypadek, że ten krzyk, ta złość to kompletnie niepotrzebne były. Mówię Wam, przyjdzie wiosna i będzie normalnie. Znów maślane spojrzenia rozpikselują nam wszechświat. Ukochany będzie ukochanym nie tylko z nazwy. Zaczniemy się uśmiechać do siebie głupkowato. Nasze ręce spleciemy ze sobą, złączeni cukrem ze zjedzonej przed chwilą waty cukrowej. Komary nad rzeką wyśpiewają nam marsz Mendelssohna. I tak jakoś nam będzie dobrze, miłośnie, a przede wszystkim ciepło!
Byle do wiosny!

1 komentarz:

  1. Ja się może z mężem nie 'tłukę', ale nie ukrywam, że tęsknię za wiosną mocno. Zima dała w kość w tym roku niesamowicie. Marzę o takim świeżym wiosennym powietrzu i o odzyskaniu energii życiowej, bo jest źle;)

    OdpowiedzUsuń