Krzemień pasiasty zwany jest bowiem kamieniem optymizmu.
- Przydałby Ci się - zagadnął mój partner. A ja zdębiałam, bo choć wiem, że może nie jestem urodzoną optymistką, to jednak pracuję nad sobą.
Okazało się, że jeszcze sporo pracy przede mną. Do końca naszego wspólnego podróżowania, krzemień pasiasty w kontekście kamienia optymizmu pojawiał się wielokrotnie.
Wystarczyło, żebym z westchnieniem stwierdziła, że wielka szkoda, że w knajpce, w której jedliśmy obiad nie ma klimatyzacji, to już za chwilę słyszałam z ust faceta hasło: kamieć optymizmu.
Stało się to tak częste, że myslałam, że oszaleję. Ale też z drugiej strony uświadomiłam sobie, jak często narzekam i to zupełnie bez powodu, bo:
Po pierwsze: na wiele rzeczy nie mam wpływu.
Po drugie: moja złość i zrzędzenie niczego nie zmienią, jedynie mnie bardziej zdenerwują.
Powakacyjny wniosek: sporo narzekam i muszę to zmienić. Zacząć bardziej pozytywnie patrzeć na świat, nie posiadając kamienia optymizmu.
Fot. sandomierz.travel.pl
Niektórzy szukają kamienia filozoficznego, inni próbują zamienić ołów złoto, a tak naprawdę wszystko jest w naszych głowach:)
OdpowiedzUsuńJa też pracuję nad tym, by jak najmniej narzekać..
Pozdrawiam:)
Miałam pierścionek z krzemieniem pasiastym, oddałam znajomej, mam nadzieję, że ją wspomógł :)
OdpowiedzUsuńja się staram kontrolować swoje narzekanie, chociaż od czasu do czasu łapię się na tym, że bezwiednie marudzę. nie lubię tego w sobie, ani na mnie, ani na osoby z mojego otoczenia nie działa to korzystnie. sama nie cierpię słuchać, kiedy ktoś bez przerwy marudzi, więc naprawdę próbuję się pilnować.
OdpowiedzUsuń